jaZZlot 2003...

W połowie sierpnia 2003 roku odbył się w Ostrzeszowie zlot gitarzystów jazzowych jaZZlot 2003. Impreza była z założenia jednodniowa (sobota 16. sierpnia 2003), jednak wielu gości zostało na grillu, który przeciągnął się i trwał do poniedziałku.

Przygotowania do zlotu trwały od dawna, najbardziej gorączkowe były jednak ostatnie dni. Pierwsi goście pojawili się już w piątek, wtedy też odbyły się pierwsze dyskusje gitarowe, próba z zespołem i wspólne granie.

Sobota zaczęła się bardzo wcześnie, przed ósmą rano zadzwonił kolejny zlotowicz, jak się potem okazało "dusza towarzystwa", który przyjechał prosto z nocnego grania na Śląsku. Siłą rzeczy zrobiliśmy pobudkę, wspólne śniadanie, przygotowaliśmy salę na wieczorne granie i tak minęło południe.

Zlot rozpoczął się z małym poślizgiem związanym z dowożeniem sprzętu, a wzmacniaczy gitarowych stało na scenie co najmniej 5. Ok. godziny 17.20 rozpoczęły się warsztaty, pierwszy wykład poprowadził Adam Fulara. Opowiadał o różnych kontekstach użycia dominant w jazzie, temat raczej dla początkujących. Opowiadał o wyszukiwaniu dominant w standardach, o ogrywaniu dominant tam gdzie ich nie ma wprost zapisanych, o "wejściu" i "zejściu" z dominanty, o mądrym doborze dźwięków w kontekstach dominanty, a nie graniu skal z góry na dół, o alteracjach oraz zamiennikach dominant, i jeszcze o kilku przydatnych szczegółach.

jazzy_warsztaty_2003Potem nastąpiła krótka przerwa i wykład Krzyśka "jazzychrisa" Inglika (właściciela Guitar Zone znanego także z akustycznego duetu gitarowego - Jazzperados) nt. zastosowaniu dźwięków przejściowych w improwizacji jazzowej. Krzysiek przedstawił całościowy system, dzięki któremu można budować bardzo logicznie brzmiące be-bopowe linie improwizacyjne. Wszyscy byli pod dużym wrażeniem praktycznych aspektów omawianego zagadnienia, cały wykład został nakręcony kamerą i prawdopodobnie wkrótce będzie dostępny w formie całościowego opracowania.

Po warsztatach była chwila przerwy i potem rozpoczął się koncert Fool-X. Przyszedł czas zaprezentowania zlotowiczom ostrzeszowskiego jazzu. Marek - nowy perkusista Fool-X może zaliczyć występ do bardzo udanych (biorąc pod uwagę, że brał udział tylko w dwóch próbach). Gościnnie zagrał też dawny pałker zespołu - Paweł Włodarczyk. Wszystko teraz przebiegało zgodnie z harmonogramem, koncert trwał ok. godziny i składał się wyłącznie z autorskich kompozycji.

Rozmiar: 7895 bajtówPotem nastąpiła przerwa, strojenie gitar i to na co wszyscy czekali - Jam Session. W czasie grania cały czas czynny był mały bar piwny, gdzie zaopatrywali się fani złocistego napoju. Zaczęliśmy "Blue Bossą". Ponieważ każdy mógł wygrać się dowoli utwór wydłużył się tworząc kilkudziesięciominutowy tasiemiec. Oczywiście wpadek nie brakowało, gitarzyści reprezentowali różne style grania i różne klimaty (co było wyraźnie słyszalne w dalszych utworach).

Kolejne utwory także były długie, w połowie pałęczkę przejęli bluesmani tłumnie pojawiający się na jam-session. Zagraliśmy "All Blues", skorzystaliśmy ze stworzonego klimatu i dopuściliśmy do głosu jednego ze zlotowiczów, który stylem bardzo przypominał SRV.

Rozmiar: 6668 bajtówJam session zakończyło się około północy, po kilkugodzinnym maratonie muzycznym prawie wszyscy zlotowicze (z wyjątkiem kilku wracających w nocy) udali się na wspólnego jazzowego grilla. Były kiełbaski, piwo, rewelacyjne grzanki z czosnkiem, muzyka, dyskusje, ok. godziny 3 nad ranem udaliśmy się do komputera i napisaliśmy pod wpływem chwili krótką relację na grupach dyskusyjnych. Ostatnim wydarzeniem zlotu było zaopiekowanie się jedynym śpiącym (w czasie imprezy) zlotowiczem przez naszych mistrzów salonu piękności.

Kolejnego dnia wstaliśmy późno, uruchomiliśmy grilla i impreza trwała nadal, niektórzy goście przedłużyli swój pobyt i wracali dopiero w poniedziałek.

Rozmiar: 5629 bajtówImpreza była bardzo udana. Zgodnie z przewidywaniami w koncercie i jam session uczestniczyło ok. 30 zlotowiczów. Niektórzy uczestniczyli tylko jako widzowie (choć gitary mieli ze sobą), na Jam Session aktywnie udzielało się wielu gitarzystów, klawiszowiec z Wrocławia, dwóch perkusistów i dwóch basmanów.

Najważniejsze jest to, że impreza spełniła swoje zadanie. Takie spotkania zawsze dodają młodym muzykom nową motywację do pracy, niezależnie od poziomu zaawansowania każdy mógł skorzystać, tym bardziej że koszty uczestnictwa wiązały się tylko z tanimi noclegami i dojazdem.

W porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy to impreza miała charakter zamknięty, uczyniliśmy spory krok do przodu, mam nadzieję że w kolejnych latach podobne imprezy także będą organizowane. W tym roku chyba wszyscy zlotowicze obiecali że za rok się stawią ponownie, w co nie wątpię.

[ powrót do archiwum ]